amarok volkswagen

Testy z Serwisem – Volkswagen Amarok V6.

Jacek Dobkowski, Rafał Kornatko Morela Serwis Samochodowy.

Pikap Amarok to rzadki przedstawiciel bardzo popularnej marki. Dlatego w niezależnym serwisie Morela w podwarszawskich Łomiankach, naprawiającym od lat auta z rodziny Volkswagena, Amarok 3.0 V6 TDI (224 KM) Aventura był oglądany przez szefostwo i pracowników z niekłamanym zainteresowaniem.

„O Boże święty” zakrzyknął nasz ekspert, Rafał Kornatko, współwłaściciel serwisu Morela, gdy odpowiedziałem mu na pytanie o cenę testowego egzemplarza, ponad 250 tysięcy złotych brutto z opcjami. „O Boże święty” powtórzyłem, gdy łącznie po trzech godzinach poszukiwań numeru VIN na elemencie konstrukcyjnym pojazdu, udało się go wreszcie ustalić. Bo okazało się to jeszcze trudniejsze niż z VIN-em Renault Talismana, opisywanym w pierwszym naszym teście.

Uczestniczyłem w trzech poszukiwaniach. Pierwszy raz, robiąc notatki o Amaroku przed wizytą w Moreli, z moim dziewięcioletnim synem Mieszkiem. W samochodzie znajdowała się instrukcja obsługi, co w przypadku aut z parków prasowych wcale nie jest takie oczywiste. I w tej instrukcji jak byk było napisane, że trzeba otworzyć maskę, bo VIN znajduje się na prawej rynience odpływu wody, zaś rynienka jest między wnęką kolumny zawieszenia a błotnikiem. Rynienkę odkryliśmy od razu, ale nic nie wskazywało na to, że został na niej wybity VIN. Druga tura poszukiwań miała miejsce w Moreli, z udziałem kilku osób i przy pomocy fachowego oświetlenia. Nic, żadnego numeru. Oddając Amaroka, poprosiłem o pomoc pracowników ASO przy ul. Połczyńskiej w Warszawie i tak nastąpił odcinek trzeci. Doradcy serwisowi stwierdzili, że… trzeba skręcić prawe, przednie koło. Po moim proteście, że przecież autorzy instrukcji obsługi piszą o rynience, sprawdzili w dokumentacji serwisowej. Trzeba skręcić prawe, przednie koło. Wróciłem na parking, obróciłem koło w lewo, w prawo i nadal zero rezultatu. Potem, przez godzinę, pomagali mi dwaj mechanicy z ASO, oglądali blachy pod maską, okolice przednich kół, z takim samym skutkiem jak dotychczas.

Ale jeszcze tego samego dnia odebrałem telefon z ASO, że jednak VIN został odnaleziony! Na ramie, za przednim, prawym kołem, na polu pokrytym grubszą warstwą jakiejś mazi. Wcześniej jeden z mechaników z autoryzowanego serwisu próbował zdrapać tę maź, ale próbował za mało energicznie.Nie było za to problemów z odszukaniem nalepki z innymi danymi auta, m.in. kodami opcji. Dokładnie tak jak obiecano w instrukcji, przyklejono ją pod fotelem kierowcy. Fotel należy przesunąć maksymalnie do przodu – co przy elektrycznej regulacji, a tak była w tym egzemplarzu, trwa długo – następnie  wyrwać wykładzinę spod dwóch nawiewów powietrza skierowanych do tyłu.

Spód i paka z pewnymi zastrzeżeniami

Podczas manewrowania na parkingu i w warsztacie doceniono seryjną kamerę cofania Rear View, dającą szeroki obraz. Poza nią pomocne przy cofaniu są rury nad skrzynią ładunkową, niejako wyznaczające bok auta. Amarok to pojazd z ramą, ale przy jego podnoszeniu bardziej przeszkadzały ozdobne rury ze stali nierdzewnej, poniżej drzwi. Konieczne było użycie dystansów do łap podnośnika (co przy tego typu autach nie powinno dziwić), wszystko zajęło prawie 10 minut. Kierowca, jeśli będzie unosił auto, powinien skorzystać z punktu podparcia z przodu (od spodu wyraźnie widocznego). Z tyłu instrukcja obsługi poleca podstawić podnośnik pod półosie napędowe, blisko kół. Zdaniem Rafała Kornatko nie jest to najszczęśliwsze rozwiązanie – dla półosi.

Z przodu uwagę zwróciła metalowa osłona, tak powinno być w terenowych autach, do których Amarok się przecież zalicza. Z jej powodu  wyjęcie silnika jest możliwe tylko górą. Gdy dokładniej przyjrzeć się przodowi, widać że alternator z prawej i kompresor klimatyzacji z lewej strony jednak nie zostały osłonięte, są narażone na kontakt z błotem czy innymi zanieczyszczeniami. Poza tym martwi brak osłon przewodów hamulcowych i paliwowych biegnących z prawej, przy ramie. Nieobudowane są również: zbiornik paliwa zlokalizowany na lewo od wału napędowego, sterownik NOx przy ramie z lewej. Dla odmiany filtr cząstek stałych, po lewej za przednim kołem, zabezpieczono blachą. Na początku niepokój wzbudziła zardzewiała śruba przy zapasowym kole (z alufelgą!), ale jak się okazało, nie bierze ona udziału w opuszczaniu koła, tylko je przytrzymuje. olkswagen w Amaroku Aventura daje seryjne zabezpieczenie wnętrza paki w postaci warstwy HDPE, polietylenu o wysokiej gęstości nałożonej natryskowo. Uznanie Rafała Kornatko wzbudziły także odpływy wody z obu stron oraz 12-woltowe gniazdko na prawej burcie, które może przydać się podczas dłuższych wypraw, np. do podłączenia lodówki. Mniej zachwycony Rafał Kornatko był roletą zakrywającą przestrzeń bagażową. Raz, że to opcja za 11.145 zł netto (13.708 zł brutto), dwa że jej zamykanie przy pomocy długiej tasiemki wymaga sporo siły, a ręce łatwo o tasiemkę pobrudzić.

Pod maską i w kabinie.

Żadnych zagadek nie ma z otwieraniem maski. Dźwigienka w kabinie znajduje się z lewej strony, na dole, przed przednimi drzwiami, a uchwyt który trzeba pociągnąć do góry przymocowano do maski, dokładnie nad znaczkiem firmowym w atrapie chłodnicy. Maskę trzeba oprzeć o pręt (wada w tak drogim aucie), ale przeznaczono do tego dwa miejsca. Oznacza to wybór między niższym i wyższym otwarciem pokrywy. Mimo wszystko maksymalny kąt otwarcia mógłby być jeszcze lepszy, choćby po to, żeby nie zahaczyć głową o wspomniany uchwyt wystający z maski.      Bagnet oleju jest wysoko i blisko przodu auta. Filtr oleju również znajduje się na górze. Filtr paliwa jest dostępny od spodu. Z kolei filtr kabinowy kryje się za schowkiem przed pasażerem, trzeba wyjąć jego pokrywę.

W pobliżu akumulatora, czyli z lewej strony komory silnika,  zlokalizowano zbiornik płynu do wspomagania kierownicy. Tak, są jeszcze nowe, drogie auta z klasycznym wspomaganiem. Bliżej ściany grodziowej jest zbiornik płynu hamulcowego, ale nie zasłonięty przez tę ścianę.Trzeba pochwalić – klimatyzacja chodzi na czynniku R-134a, tańszym w eksploatacji dla właściciela auta i mniej niebezpiecznym w razie pożaru od R-1234yf. Zaworki do obsługi układu umieszczono jeden obok drugiego, blisko ściany grodziowej, ale mechanicy z Moreli nie narzekali na dostęp.

Pod deską rozdzielczą, z lewej są dwa interesujące nas punkty: gniazdko OBD i skrzynka bezpieczników. Gniazdko umieszczone w poziomie było zajęte przez biały chip Data Plug. Chodzi o transmisję danych dla kierowcy, przez bluetooth, na aplikację w smartfonie. Amarok jest długo na rynku, od 2010 r., więc z oprogramowaniem diagnostycznym nie powinno być kłopotu, przynajmniej w tak doświadczonym warsztacie jak Morela. Skrzynka bezpieczników wymaga wyciągnięcia za dwa czarne uchwyty po jej bokach.

Akumulator łatwo dostępny, z lewej strony, nad przednim kołem. Plus jest za plastikową pokrywką, bliżej kabiny, z kolei minus, również zasłonięty, znajdziemy bliżej przodu auta. Łatwiej dostać się do przedniej, lewej lampy, bo przy prawej trzeba zdemontować rurę filtra powietrza. Potrzebny jest klucz torx. W praktyce rzadko będzie się tu zaglądało, biksenony, seryjne w wersji Aventura, wytrzymują dłużej niż zwykłe żarówki.

Więcej zachodu wymaga wyjęcie żarówki świateł przeciwmgielnych z przedniego zderzaka. Wpierw trzeba wziąć zapinkę z drutu, z zestawu narzędzi. Proste? Niezupełnie, bo narzędzia schowano za oparciem kanapy, a oparcie jest niedzielone. Żeby je odblokować za pomocą tasiemek z obu stron, potrzeba dwóch osób, albo jednej, wyjątkowo sprytnej, z dużą rozpiętością rąk. To nie koniec – zapinką z drutu należy wyrwać plastikowy element ze zderzaka. Dbamy o testowe auta, dlatego po kilku próbach zrezygnowaliśmy. Lepiej będzie dostać się od strony nadkola. Rafał Kornatko retorycznie zapytał: – A jak będzie na mrozie, gdy zderzak zostanie oblepiony lodem?

Kończąc temat oświetlenia – dwa boczne kierunkowskazy na błotniku wydłubuje się wkrętakiem, tak samo dwie lampki tablicy rejestracyjnej. Przed wyjęciem tylnej lampy odkręca się dwie śruby z rowkiem krzyżakowym. Trzeci stop, LED, znajduje się w pałąku za kabiną. A kończąc artykuł – Amarok sprawia raczej solidne wrażenie, choć najbardziej zapamiętamy kilkugodzinną lokalizację VIN-u.

Na wszystkie koła, bez reduktora. Napęd obu osi Volkswagen określa obecnie terminem „4Motion”. W przypadku Amaroka jest to stały, solidny napęd z centralnym mechanizmem różnicowym, samoblokującym typu Torsen. Podstawowy rozdział siły między przodem a tyłem wynosi 40:60 i waha się od 20:80 do 60:40. Nie ma jednak reduktora, zresztą nigdy go nie było w Amaroku przy stałym 4×4. Drugi rodzaj 4×4 jest typowo terenowy, z przodem dołączanym na sztywno, bez pośrednictwa dyferencjału, ale za to z reduktorem. Ciekawym udogodnieniem jest tryb off-roadowy samochodu, włączany guzikiem na środkowym tunelu. Do warunków „poza drogami” dostosowuje się ABS, system stabilizacji toru jazdy ESC, włącza się asystent zjeżdżania.

ABS, przy hamowaniu na luźniejszej nawierzchni, dopuszcza do powstania pod kołami klinów z podłoża. Takie kliny, jak wiadomo, skracają drogę hamowania i zwiększają bezpieczeństwo. ESC w trybie off-road, do prędkości 50 km/h później reaguje na podsterowność. Natomiast do 70 km/h później reaguje na nadsterowność, także z opóźnieniem wkracza do akcji kontrola trakcji ASR. Asystent zjeżdżania funkcjonuje do 30 km/h. Zaczyna zwalniać (redukcja obrotów silnika, potem hamulce) pojazd gdy pochylenie przekroczy 10 proc. przy jeździe do przodu, albo 8 proc. na wstecznym. Kończy pracę, jak nachylenie zmniejszy się do 5 proc.

Akcje serwisowe. Importer Volkswagena skąpo dzieli się danymi o akcjach serwisowych. Poinformował jedynie, że Amarok V6 miał m.in. takie akcje: wąż powrotnego obiegu układu wspomagania kierownicy (264 samochody), zapalnik poduszki powietrznej oraz pas bezpieczeństwa z napinaczem (417 aut).

Artykuł opublikowany: Serwis Motoryzacyjny nr 12/2018